Wojna trwa w najlepsze. Diego Costa nigdzie nie wraca

Saga transferowa z udziałem Brazylijczyka ciągle nie schodzi z czołowych stron gazet. Po jego ostrym konflikcie ze szkoleniowcem The Blues, Antonio Conte, Costa nie pojawił się na Stamford Bridge od ponad czterech miesięcy. Klub wzywa go ostro do powrotu, natomiast zawodnik idzie w zaparte i stwierdza, że wraca, ale do Atletico Madryt.

O sprawie Costy pisaliśmy już jakiś czas temu. Hiszpański napastnik popadł w niełaskę trenera, który miał mu powiedzieć, że nie jest on dłużej potrzebny w drużynie aktualnego mistrza Anglii. Costa był ponadto niezadowolony ze swojej pozycji w drużynie i nie zamierzał godzić się z rolą zmiennika. Postanowił więc, że wróci do słonecznej Hiszpanii do swojego dawnego klubu, Atletico Madryt. Tyle tylko, że Los Rojiblancos wciąż obowiązuje zakaz transferowy, który potrwa do zimowego okienka transferowego.

Sam zawodnik jakby nie zdawał sobie sprawy z wagi problemu, bo wciąż nieugięcie powtarza, że jego powrót na Stamford Bridge jest niemożliwy. Co zamierza zatem zrobić? Przez pół roku nie grać w piłkę? Najlepszym rozwiązaniem byłoby wypożyczenie zawodnika do innego klubu by tam przeczekał te pół roku i potem odszedł do Madrytu. Tylko kto zakontraktuje na pół sezonu zawodnika, który przez ostatnie miesiące ignoruje treningi i w zasadzie w ogóle nie gra?

Teoretycznie jest zainteresowanie ze strony Chin oraz niektórych włoskich klubów. Tylko czy sam Diego Costa zgodzi się na takie wypożyczenie? Brazylijczyk chyba wciąż nie zdaje sobie sprawy, że jego powrót na Vicente Calderon jest w tym momencie niemożliwy. Jednocześnie bardzo komplikuje sytuacje nie stawiając się w Londynie. To utrudnia ewentualne wypożyczenie zawodnika do innego klubu. Jak skończy się ta głośna, piłkarska telenowela?

tomasz